Przykro mi moi drodzy fani, w ilości sztuk dwóch albo i mniej, ale jestem w najbardziej zarobionym przeze mnie okresie w życiu i jedynie czekam na zimę, gdy nie będę robił nic tylko leżał pod kocem i oglądał K-Dramy. Dziś nabazgrzę coś o płycie Leellamarz'a, której słuchałem z miesiąc temu albo lepiej, ale nie było kiedy co o niej napisać.
릴러말즈 to 165-cm Kim Min Kiom z ekipy Wayside Town, ur. 4 lipca 1995r., pojawił się w SMTM5, gdzie przegrał pojedynek z Superbee'm, nagrywa w Ambition Musik, często wpadam na niego czy to na płycie The Quiett'a czy Zene'a The Zilli... i to w sumie tyle. Reszta ściśle tajna.
Styl Leellamarza to miękka faja: zero agresji, leciutko, mięciutko, cieplutko, wolno, sporo śpiewu, że bliżej mu do rnb niż rapu, toteż ciężkich bitów na jego płytach raczej nie usłyszymy, raczej gitarę akustyczną solo i pstryknięcia palcami zamiast werbli, jak w przypadku utworu "야망". I spoko, lubimy takich czar.. Azjatów.
Niestety na omawianej dziś "Marz 2 Ambition" z 2019r. po energicznym "TRUE", gdzie Beenzino wszedł w ponadświetlną, plusując u mnie ponownie; reprezentatywnym dla stylu Leellamarza "우린 시간앞에 무엇을 선택해야 할까"; fajnym, intensywnym i takim... suspensowym kawałku "COLD", w którym napięcie wciąż wzrasta, aż pożar gaszą skrzypce; wspomnianym i hitowym "야망" z plejadą gwiazd z Bradem Pittem na czele i bardzo wyrazistą melodią, którą chce się nucić, kopulować z i coś tam jeszcze... wreszcie "1" z pierwszym czarnuchem Korei czyli Dok2'im, najtwardszym numerem płyty; Leellamarz w połowie płyty ustawił obok siebie utwory "W Signs Up" i "Jhoncnow" z propsowanymi przeze mnie (jakby nie było) Owenem Ovadozem i Justhisem, które brzmią niemal identycznie, przez co słuchacz popada w marazm i wrażenie, że słucha jednego kawałka już 10 minut. Następujący po nich "Broken" jedynie podtrzymuje melancholię i znużenie, bo jest... melancholijny i nużący. Niestety to trochę podsumowanie stylu Leellamarza... A dalej...
A dalej wchodzi "Winnin", orzeźwiający numer z Jvcki Wai, której przyglądam się od dłuższego już czasu. Bardzo dobry kawałek, obok "True" najlepszy, którego początek przywodzi na myśl "Power" Kanye Westa, ale po pierwszej zwrotce Leellamarza zyskuje swój, świetny uduchowiony klimat medytacji pod wodospadami i... Jvcki - mąciwodę, która wrzuca utwór na wyższy bieg, podnosząc tonację i emocje w górę (a można podnosić w dół?) - szkoda, że jej płyty są tak ciężkostrawne (tak, słuchałem), bo dziewczyna jest niesamowita.
Niestety kolejne orzeźwienie przynosi dopiero numer "Feel" z Coogim - "Drunk" z 22 pretenduje do bycia sexualną czekoladą do tarzania się w pościeli z prędkością 72bpm, ale do takich rzeczy wolę jednak, np. "Can U Handle It" Ushera, a "Izakaya" z Sik-K'ejem jest sikkijowa czyli wiadomo jaka - przeicągła, melancholijna, monotonna i do słuchania po uncji Kryptonitu, choć sam nie rozumiem tego porównania.
Jak więc opisać kim jest Leellamarz? Ciężka sprawa. Leella to bardzo delikatny, klimatyczny koleś, który chce śpiewać... tylklo wciąż nie wiem, jaki ma on głos. Jakoś zginął chłop pośród featuringów w 11 piosenkach na 13. Zniknął. Zły zabieg. Bardzo zły. Przesłuchałem jego płytę kilkanaście razy, a nie wiem kim jest Leellamarz.
Jebane Wix nawet nie pozwala płyty zamieścić. Wejdźcie sami:
Comentarios