top of page
hangukhiphop

크러쉬 (Crush) - Wonderlost

Zaktualizowano: 1 gru 2019


Po prawie 2 latach od wydania "Wonderlust", 13 lipca 2018 roku Crush powrócił z EPką "Wonderlost" i niebieskim kolorem włosów, pod kolor okładki. Zmiana nastrojów duża - od soulowego smutku i nostalgii z 2016 do...


"Chill" z Sik-K'eyem zwycięża swoją energią, szybkim tempem, radosnym klimatem, zajebistą melodią zarówno pre-chorusu jak i samego refrenu. Zawsze mówię, że Sik-K najlepiej wypada w takich pozytywnych kawałkach, a Crush przypomina o sobie już pierwszymi wersami płyty. Świetny kawałek na wakacje i jazdy Fiatem 126P na krawędzi ryzyka.


Drugi numer to "Endorphine". Stany euforyczne bardziej wywołuje u mnie numer poprzedni, a ten z Penomoeco i Punchnello co najwyżej... chill, więc najchętniej zamieniłbym oba kawałki tytułami. Spokojny, nieco senny numer do gapienia się na strugi deszczu spływające po szybie, z dość smutnymi, wolnymi klawiszami i galopującą, dla kontrastu, perkusją, na której panowie muszą trzymać wysokie tempo nawijki. Niby ciekawie, ale nie porywa mnie ten numer ani melodią ani liniami wokalnymi.


Klip do "Crereal" uderza, rzecz jasna, typową dla Korei przesadą w modzie, zwłaszcza w doborze kolorów. Zico wygląda już jak kompletna zabawka i jest chyba pierwszym Azjatą z długimi, kręconymi blond włosami w kolorowych portkach. Crush portki też ma ciekawe, bo chyba z plastikowego worka na odpadki komunalne, ale spoko - bodaj Usher też miał takie w jakimś klipie z lat 90-tych. Sam kawałek dość przeciętny, zachowawczy, spokojny, bez fajerwerków, do robienia śniadania - nie wiem czy o to chodzi w muzyce, żeby nie wzbudzała w człowieku żadnych uczuć i emocji.


Na szczęście, "Close Your Eyes" przyciąga uwagę od samego początku, a Crush wkłada w niego więcej emocji i nawet dochodzi chwilami w nieodwiedzane ostatnio okolice falsetu. Niesłyszana dawno przeze mnie Hoody świetnie płynie na tej pofalowanej melodii, a i bicie nieco w stylu choćby jej housowego "한강".


Kawałek, którego mało kto trawi jest "RYO" z rozchwytywaną ostatnimi czasy CIFIKĄ i niejakim Byung Un z ekipy Balming Tiger. Jedyny plus tego numeru jest taki, że można sprawdzić Crusha w roli stricte rapera. Gdyby tak usunięto z bitu ten drażniący, powtarzany na każdej stopie jęk...


"Wonderlust" Crusha nie powala na łopatki, krótko mówiąc. Na 5 utworów zaledwie 2 są godne dłuższej znajomości, reszta przeciętna. I tak, "Wonderlust" uważam za świetną EPkę, do której często wracam, zwłaszcza jesienią i zimą - do "Wonderlost" raczej wpadnę tylko na mały "Chill".


Całość:


Wpis opublikowany na blogu od 11 stycznia 2019, piątek, 14:44.

5 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page